Perfekcjonista
O tworczosci Zdzislawa Beksinskiego z Wieslawem Ochmanem
rozmawia Miroslawa Paroszkiewicz
Miroslawa Paroszkiewicz: -
Ukazal sie kolejny album Zdzislawa Beksinskiego, Panskiego
przyjaciela, bardzo szeroko prezentujacy jego tworczosc.
Znajdujemy w nim rzezby z poczatku lat 60., duzo rysunkow,
malarstwo i najnowsze prace wykonane przy pomocy
komputera.
Wieslaw Ochman: - Album zostal opublikowany przez
wydawnictwo Bosz. Beksinski 2 to drugi album tego
wydawnictwa; cieszy sie ogromnym powodzeniem, podobnie jak
tworczosc Beksinskiego, pomimo roznych kontrowersyjnych opinii
na jej temat.
- Jest Pan autorem pieknego tekstu o malarzu. Jaki jest
Beksinski w nowym albumie?
- Konsekwentny w dzialaniu, w ktorym najmniej wazny jest
temat. On dazy do ukazania urody obrazu poprzez doskonalosc
wykonania zarowno pod wzgledem formalnym, jak i
kolorystycznym. Harmonie barwne u Beksinskiego sa bardzo
waznym elementem tworczosci.
- Pisze Pan we wstepie do albumu, ze jego malarstwa nie
mozna ujac w slowa, ze sztuke trudno jest zwerbalizowac. Czym
wiec kierowal sie Pan piszac o Beksinskim?
- Nie opisuje jego malarstwa, ale odczucia, jakich doznaje
patrzac na jego obrazy. Jezeli ogladamy np. Bitwe pod
Grunwaldem Matejki, to widzimy ksiecia Witolda, ktory
wyglada na wystraszonego, puscil wodze konia, rece ma
uniesione, nastepnie spostrzegamy lezacego von Jungingena i
wir bitwy. To sa slowa opisujace obraz. Ale jak to wszystko na
nas dokladnie dziala - przelozyc sie nie da. Kazdy patrzacy
bedzie odczuwal co innego i odczytywal malarska interpretacje
Jana Matejki inaczej.
- Beksinski jest artysta trudnym w odbiorze. W jego
rysunkach i malarstwie szokuja nas tajemnicze, czesto upiorne
postacie, niemozliwe do skonstruowania budowle, tajemnicze
pejzaze. Czy jest trudnym czlowiekiem w zyciu? Jak Pan dotarl
do niego? Mowi sie, ze jest introwertykiem, czlowiekiem
zamknietym, broniacym swojej intymnosci, zycia
prywatnego.
- Nie jest to tak do konca, chociaz trudno znalezc droge do
Beksinskiego. On jest troche inny od wszystkich. I bardzo
dobrze. Jego mroczna, depresyjna tworczosc nie przeklada sie
na jego osobowosc czy zachowanie. Jest bardzo towarzyski, o
czym swiadczy liczba wywiadow, ktorych udziela roznym pismom z
ogromna cierpliwoscia, odpowiadajac czesto na zupelnie
bezsensowne pytania. Podczas naszych pierwszych spotkan zakres
tematow, jaki poruszalismy, byl bardzo waski. Dzisiaj
rozmawiamy o wszystkim, nie mamy praktycznie zadnych tajemnic.
Beksinski jest zakochany w zyciu. Gdyby udalo mu sie wygrac w
totolotka nastepne 100 lat zycia, to gralby bez przerwy. Nie
jest wiec pesymista, a jezeli jest, to "na wlasny uzytek".
Mozna powiedziec, ze Beksinski bywa pesymista obiektywnie
patrzacym na swiat i zycie. Jego tworczosc, podobnie jak w
przypadku innych wielkich tworcow, zwiazana jest z jego
psychika. Jest czlowiekiem samotnym; odeszla zona, odszedl
syn, ktory sam zadecydowal o swoim losie. Beksinski zyje sam,
ale ma wielu wielbicieli. Sa tez tacy, ktorzy nie toleruja
jego malarstwa. To swiadczy, ze jego sztuka nie jest letnia,
ze oddzialuje i budzi pewne skojarzenia.
- Beksinski mowi, ze maluje, by nie patrzec na to, co
widzi.
- On maluje w sposob realny to, czego po prostu nie ma. Ale
jest w jego myslach i snach. Pewnego razu malowal obraz w
tonacji ciemnych brazow. Mialy to byc postacie ujete w formie,
powiedzmy, portretowej. Ale artyscie przysnila sie kura, ktora
do niego mowila pieknym jezykiem. Domalowal wiec tej drugiej
postaci na obrazie glowe kury, czyli malarsko zmaterializowal
wizje. Maluje realistycznie to, co zupelnie nierealne.
- Stojac przed obrazem Beksinskiego mamy problem z
interpretacja jego wyobrazni, snow. Nie jestesmy
przyzwyczajeni do takiej sztuki, jest dla nas klopotliwa. Duza
role w jego zyciu odgrywa tez muzyka, bez ktorej nie potrafi
malowac. Ale slucha jej wylacznie w domu z kaset i plyt, nie
chodzi do filharmonii czy opery.
- Nie chodzi tez do teatru, ale zna literature dramatyczna,
podobnie jak doskonale orientuje sie w muzyce. Zna i slucha
kompozytorow, o ktorych istnieniu wiedza jedynie
wtajemniczeni, np. Alfreda Schnittke, rosyjskiego kompozytora.
Niedawno opowiadalem mu o swoich doznaniach z koncertu w
Filharmonii Narodowej, on powiedzial mi wtedy, ze dla niego
wazne jest wrazenie i nierzadko to pierwsze. Do dzisiaj
pamieta swoje odczucia, jakich doznal podczas sluchania nagran
z plyt analogowych i porownuje wszystkie inne do tego
pierwszego wrazenia. Nie ma wtedy znaczenia, kto dyryguje i
jaka orkiestra gra. Moga to byc najwieksi dyrygenci i
znakomite orkiestry, ale jezeli w danym momencie kotly nie
zabrzmia z taka sila, jak przy okazji pierwszego wrazenia, to
przychodzi rozczarowanie.
- Jest wiec wymagajacym sluchaczem?
- Odbiera muzyke wrazeniowo, pomija aspekt komercjalny.
Dzisiaj najczesciej reklamuje sie nazwisko dyrygenta,
orkiestre, a na koncu jawi sie kompozytor. Oczywiscie to
uproszczenie, ale w wielu przypadkach tak wlasnie jest.
- Jaka muzyke lubi?
- Ogolnie rzecz biorac, tak od Schuberta w gore, czyli do
naszych czasow. Nie przepada za barokiem, ale slucha Bacha. Na
pewno niezwykle ceni Mahlera, a szczegolnie finaly zarowno
II jak i VIII symfonii, czyli neoromantyzm z
elementami ekspresjonizmu.
Nie chodzi do teatru i opery, bo byc moze trudno mu jest
sie przekonac do tego, co widzi na scenie. Czysta muzyka
lepiej dziala na jego podswiadomosc. Nie pokazuje sie
publicznie, rzadko bywa na swoich wernisazach. Kazde spotkanie
to dla niego ogromne przezycie, jak to zwiazane z prezentacja
albumu na Miedzynarodowych Targach Ksiazki w Palacu Kultury.
Ale kiedy sie pojawia, jest mily i odpowiada na najtrudniejsze
pytania. Jest przeciez perfekcjonista.
- Na poczatku zajmowal sie fotografia...
- Z tej precyzji fotograficznej wynikla wewnetrzna potrzeba
precyzji w malarstwie.
- Tworzyl tez kolaze, rzezby-totemy.
- W ten sposob poszukiwal odpowiednich srodkow dla
realizowania swoich wizji artystycznych.
- Interesujace sa jego rysunki, w ktorych czesto glowna
role odgrywaja postaci kobiet hieratycznych, dostojnie
kroczacych, dominujacych.
- Te kobiety pozbawione sa zewnetrznych cech urody. To
kobiety-zjawiska. Zjawy, ktore gdzies ida, leza w jakiejs
pozycji. To sa jego kobiety.
- Stosuje ograniczony koloryt.
- Swoje formy kreuje czesto w chlodnym
kolorycie. Prace Beksinskiego w chlodnej gamie sa fascynujace.
Ale w gamie goracej tworzy wspaniale harmonie. Pamietam
rozzlocone niebo w jego wczesnych pejzazach z okresu
fantastycznego, a na drugim planie glebokie, doskonale zgrane
brazy. W tej waskiej gamie Beksinski jest wrazliwym i
harmonijnym kolorysta. Uwazam jego monochromatyczne prace za
wielkie osiagniecie tworcze. Beksinski jest tutaj wyjatkowym
mistrzem.
- W okresie fantastycznym pojawiaja sie krzyze, katedry,
budowle, pejzaze mistyczne. Krytycy twierdza, ze jest to
mistyka bez Boga. Patrzac na jego malarstwo, nie budujemy
nadziei, czujemy sie samotni na pograniczu dwoch
swiatow.
- On nie lubi literatury w malarstwie. Dazy w swojej sztuce
do zgrania formy z kolorem, i to mu sie doskonale udaje.
Krzyze to dla niego forma do rozwiazania plastycznego. Nie
sa to przeciez krzyze klasyczne, jak krzyz Chrystusowy czy
krzyze dewocyjne, wiec krytycy moze maja racje. Z biblijnego
punktu widzenia krzyz swiadczy o odkupieniu i zaswiadcza o
milosierdziu i przebaczeniu. Winien wiec budzic optymistyczne
skojarzenia. Nam jednak krzyz kojarzy sie z bolem i
cierpieniem. Mowiac o jego malarskich budowlach, ktore sa
fantastyczne, to nalezy przypomniec, ze Beksinski jest z
wyksztalcenia architektem. Jego malarska architektura ma wiele
cech osobistych kreacji architektonicznych i sa bez watpienia
rozpoznawalne na pierwszy rzut oka jako jego budowle.
- Bardzo lubie jego katedry.
- Nie tylko pani. Prace te sa cenione przez kolekcjonerow i
poszukiwane. Beksinski, choc to moze sie wydac dziwne, niezbyt
czesto i niezbyt chetnie wraca do tego tematu.
- Prace Beksinskiego prezentuja doskonaly warsztat.
Stosuje najlepsze pigmenty, by farba nie luszczyla sie po
latach.
- Kazdy artysta chce zostawic po sobie cos trwalego.
Beksinski wypracowal sobie pewne metody warsztatowe i ciekawy
sposob znakowania swoich prac. Jego obrazy nie maja tytulow,
sa opatrzone literami i numerami, ktore odczytywane na
odpowiednio skonstruowanej przez artyste liscie jednoczesnie
informuja o czasie powstania itd.
- Jest Pan czestym gosciem w pracowni malarza. Jak
wyglada jego praca nad obrazem? Wspominal Pan, ze niekiedy
nieoczekiwanie zmienia zamysl. Jest wiec artysta zagadkowym i
nieprzewidywalnym...
- Zaczynajac wedrowke po plycie pilsniowej Beksinski do
konca nie wie, jaki bedzie przebieg i efekt pracy. Jednego
dnia namalowal kroczaca kobiete, by w koncu pokazac nam
katedre. Do obrazu robi szkice olowkowe, ktore w trakcie
tworzenia zmieniaja sie. Czesto znikaja tez barwy na obrazie
lub pojawiaja sie nowe: tlo czerwone zastepuje zolcien
kadmowa, by na koniec wszystko znowu zniklo. Ilez tam pod
kazdym obrazem, ktory Beksinski uzna za skonczony, jest
zamalowanych innych znakomitych prac, trudno dociec. Dla niego
liczy sie ostatnia wersja.
- Ze wzgledu na unoszace sie w jego pejzazach mgly
porownywany bywa do Turnera. A przez swoisty malaryczny klimat
kojarzony jest takze z seria "Wyspa umarlych"
Bocklina.
- Jesli chodzi o Boklina, to porownanie jest bardzo
powierzchowne. Byc moze dzieje sie tak przez atmosfere
mrocznosci i zadumy, ktora ich obrazy moga wywolac. Beksinski
nie robi jednak tego celowo, tzn. nie zaklada z gory, ze oto
teraz namaluje obraz, ktory w sposob jednoznaczny bedzie mowil
o zmaganiach czlowieka z przeznaczeniem. Bardzo dba o forme.
Patrzac na obraz Zdzislawa na pewnym etapie pracy nierzadko
dochodze do wniosku, ze nic juz nie powinno sie zmieniac.
Podczas nastepnej wizyty ze zdumieniem zauwazam, ze zmienil
forme na jeszcze inna i takze doskonale wkomponowana w obraz.
W swojej tworczosci jest bezkompromisowy i autentyczny. Kiedy
przenosil sie z Sanoka do Warszawy, czesc obrazow, ktore uznal
za niedoskonale, po prostu spalil. Jest to malarstwo unikatowe
w skali swiatowej. Znajdujemy w nim doskonala forme, rysunek i
kolor. Jest rozpoznawalny, nie musi sie nawet podpisywac. A
jego prace reprodukowane sa na calym swiecie.
- Ma swoich odbiorcow wsrod mlodziezy i ludzi
dojrzalych. Fascynuje go takze komputer, a wlasciwie to, co
moze dzieki niemu osiagnac jako artysta.
- Przywoze mu rozne programy ze Stanow Zjednoczonych.
Potrafi je doskonale wykorzystac w swojej tworczosci. Jego
prace nalezy podzielic na dwie grupy. Sa to fotomontaze
komputerowe przetworzone do granic nieczytelnosci, jesli
chodzi o pierwowzor, np. wykorzystuje zdjecie cyfrowe z
fragmentem ucha czy szaty i buduje cale otoczenie, powielajac
dany przedmiot, zmieniajac i deformujac. A inne sa jeszcze
rysunki komputerowe. Na poczatku Beksinski rysuje na ekranie
monitora, pozniej to skanuje i drukuje, ponownie rysuje juz
recznie, skanuje, drukuje i znowu poprawia recznie, poglebia
kolor i znowu skanuje itd. W momencie, kiedy uzna, ze rysunek
nabral juz wlasciwej swietlistosci, przejrzystosci i ma
pozadana forme, ostatecznie skanuje i drukuje. Powstaje praca
zblizona do grafiki. Sa to odbitki autorskie, ktorych jakosc
sam kontroluje.
- Pewnie bylby dobrym rezyserem, przez swoje prace daje
nam substytut jakiegos fantastycznego kina.
- Mysle, ze rezyserem bylby znakomitym, poniewaz ma
wspaniala wyobraznie. Mial zamiar isc do szkoly filmowej, ale
zycie potoczylo sie inaczej.
Pobieral tez lekcje gry na fortepianie, ale kariera
pianisty raczej go przerazala, bo jak mi mowil: "Musialbym
jezdzic bez przerwy na przyklad z koncertem Schumanna, a
podrozowac nie lubie". Poza tym stracil czesciowo dwa palce,
co go uratowalo przed dalszymi mekami cwiczenia na
fortepianie. Poszedl wiec na architekture do Krakowa.
Nadzorowal nawet budowe domu. Dzis ze swoistym poczuciem
humoru mowi, iz to cud, ze ten dom jeszcze stoi.
- Beksinski uwaza, ze srodkiem swiata jest on
sam.
- To bardzo madre stwierdzenie. Na pewno takie myslenie
wyzwala wiare we wlasne sily i przekonanie o wlasnej
niezaleznosci. Swiat - swiatem, ale Zdzislaw i tak najlepiej i
najbezpieczniej czuje sie we wlasnym domu. Mieszka w bloku i
nie przeszkadza mu nawet wielkomiejski halas, bo nie lubi
ciszy.
- Ale lubi jesc przetworzone produkty z
puszki...
- Odzywia sie bardzo niezdrowo i dlatego, jak twierdzi,
jest zdrowy. Lubi odwiedzac bary szybkiej obslugi. W domu
chodzi w luznej koszuli, nosi szelki, dzinsowe spodnie i
sandaly. "Wyjsciowo" narzuca kurtke, wklada skarpetki i buty.
Nie widzialem go nigdy w krawacie i marynarce.
- Jaki jest jego stosunek do odbiorcy?
- Szanuje odbiorcow, ale niespecjalnie go ten problem
interesuje. Twierdzi, ze jego obrazy nie maja zadnego
glebszego przeslania. Najwazniejszy jest dobry rysunek, forma
i kolor. Uwazam jednak, ze jego tworczosc to szczegolnego
rodzaju artystyczna deklaracja na temat przemijania.
- Beksinski mawia, ze "sen nie boli". I rzeczywiscie,
jego obrazy nie sa moze bolesne, sa jakby obojetne na bol, ale
we mnie budza momentami niewyobrazalna trwoge. Nas, doroslych,
swoimi obrazami Beksinski straszy, tak jak bajkami braci Grimm
straszy sie dzieci.
- Bo my nie znamy tych swiatow, ktore on maluje, sa nam
obce. Nie mamy jego wyobrazni. Maluje pejzaz deprymujaco
grozny, na ktorym sa groby, ruiny, tajemnicze postaci. Maluje
to, co chce. Tak sa sugestywnie przedstawione, ze budza
skojarzenia, o ktorych pani wspomniala. Ja widze w nich przede
wszystkim realizacje malarska pewnych jemu tylko znanych
wizji; mniej postrzegam w tych obrazach anatomie, bardziej
rzezbe. Gdyby chcial sie podobac, malowalby panienki lezace na
sofie.
- Kobiety Beksinskiego wprowadzaja nas w oslupienie, sa
upiorne, wladcze, emanuje z nich silna erotyka.
- Na tworczosc Beksinskiego patrze pod katem czysto
malarskim i perfekcji warsztatowej. Same postaci nie sa dla
mnie tematem, ale rozwiazaniem malarskim. Spotykam sie z nim
raz w tygodniu i obserwuje jego prace. Mnie one nie strasza,
chociaz innych pewnie tak. Jestem przekonany, ze straszenie
kogokolwiek czymkolwiek jest zupelnie obce Beksinskiemu.
Sadze, ze tworczosc Linkego w swoim zalozeniu probowala
wstrzasnac wyobraznia odbiorcy, wzbudzic strach. Byc moze
dlatego u Linkego rysunek dominowal nad strona malarska.
- Oni czesto sa porownywani, jesli chodzi o te
specyficzna groze. Ktos porownal Beksinskiego takze do Don
Kichota...
- To juz ten ktos przesadzil tak, ze trudno nawet
dyskutowac. Beksinski nie zamierza byc moralizatorem, nie lubi
ideologii. Mozna by jedynie stwierdzic, ze swoja tworczoscia
przywraca wiare w sens prawdziwego malarstwa. A poza tym,
gdzie sa te wiatraki, z ktorymi mialby walczyc?
- Moze w jego snach…
Studiowal kiedys filozofie Wschodu.
- Nasze rozmowy tocza sie blisko zycia. Nie lubi dyskusji
intelektualnych na temat sztuki. Rozmawiamy nie o filozofii
tworzenia, ale o codziennych problemach: o dzialaniu
mikrofalowki, o tym, ze zawiesil sie komputer...
- Czy widzial Pan chociaz jeden jego obraz, ktory
otarlby sie o kicz? Niektorzy krytycy mowia, ze broni sie
przed tym groteska i persyflazem.
- Absolutnie tak nie jest.
Chce powtorzyc to, co napisalem we wstepie do albumu.
Ukladajac reprodukcje jego obrazow z innymi wybitnymi
dzielami, przekonalem sie, na czym polega jego geniusz. Obrazy
Beksinskiego maja szlachetnosc i powage, ktora jest zwiazana
takze z dzielami dawnych mistrzow. Nie chodzi tu o wykonanie,
koloryt czy patos, ale o pewna klase i jakosc, ktora laczy w
sobie wszystkie najwazniejsze dla sztuki malarskiej elementy:
forme, kolor, perfekcje rysunku, warsztatu, itd.
- Kiedys powiedzial, ze zycie jest dla niego wielka
poczekalnia i niespelniona nadzieja.
- Wladyslaw Szpilman powiedzial mi kiedys cos podobnego, a
mianowicie, ze wszyscy tu na ziemi jestesmy tranzytem.
Wracajac do Zdzislawa, to mysle, ze ma racje; kazdy z nas na
cos czeka. On czeka, by jego dzielo przetrwalo, i ma na to
dowody, ze tak sie stanie; wydane albumy, wlasne muzeum w
Sanoku, hasla w encyklopediach, leksykonach, w internecie.
- Czy ma ulubione galerie, w ktorych wystawia?
- Nie, nie ma. Niedawno byla w Zachecie wystawa jego
fotografii. W Nowym Jorku wkrotce bedzie prezentowal swoje
rysunki jako fotomontaze komputerowe. Nie ma swoich galerii, w
ktorych wystawia, ale jego prace maja wielkie powodzenie w
galeriach handlowych. Jego malarstwo miesci sie we wszystkich
kategoriach oceny. Jest wymieniany zawsze w pierwszej
dziesiatce polskich malarzy, z reguly na pierwszym miejscu.
Jest to malarz, ktory uzyskal pewien poziom uniwersalizmu w
sztuce i zapisal sie w niej na zawsze.
- Beksinski twierdzi, ze maluje naiwnie, jakby
fotografowal...
- Jest to pewnego rodzaju kokieteria, on maluje przeciez
to, co zjawilo mu sie w snach, z duza swoboda interpretacyjna.
Aparat fotograficzny notuje zupelnie obiektywnie pewne
zjawiska, to, co mozemy obejrzec w rzeczywistosci, a jego
tworczosc w zadnym wypadku nie nasladuje rzeczywistosci.
- Niektorzy widza w jego malarstwie "apokalipse ohydy,
bolu i smierci"...
- Gdyby malowal na zamowienie, jestem pewien, ze apokalipse
zilustrowalby po mistrzowsku, dorownujac Dürerowi; ale on na
zamowienie nie maluje. Mysle, ze tutaj nalezaloby sobie zadac
proste pytanie: czy sztuka powinna byc pieknem? Piekno bylo
czyms innym dla dawnych Egipcjan i starozytnych Grekow, czym
innym dla Rzymian i ludzi zyjacych w sredniowieczu, a takze
dla wspolczesnych i kazdego z osobna. Ludzie, majac do
czynienia ze sztuka, klasyfikowali i oceniali ja wedlug
wlasnego wrazenia. Mysle, ze interpretacja sztuki winna byc
bardziej zwiazana z przezyciem psychicznym, a nie jedynie z
wrazeniem optycznym.
- Bardzo ceni Vermeera...
- Pewnie za doskonala jakosc warsztatu. Dla niego
imponujace jest to, ze plotna mistrza przetrwaly przez te
wszystkie lata w dobrej formie. Ceni takze Tadeusza
Brzozowskiego.
- Czy Beksinski lubi rozstawac sie ze swoimi
obrazami?
- Z niektorymi tak, z innymi nie. Na pewno rozstanie z tymi
pracami, ktore juz sa lub ida do muzeum w Sanoku, nie jest
bardzo trudne. Ma swiadomosc, ze stanowia stala ekspozycje pod
czujnym okiem kuratorow. Dlatego tez pewne obrazy, ktore uzna
za szczegolnie udane, przekazuje do tego muzeum. Podczas
prezentacji jego albumu w muzeum w Sanoku przekonalem sie, jak
znakomity jest to zbior i jak wielkie robi wrazenie. Rozstanie
z innymi pracami, ktore znikaja u prywatnych kolekcjonerow lub
w galeriach, nie stanowi dla niego powaznego problemu. Nie
slyszalem, by zalowal, ze ktos wszedl w posiadanie tego czy
innego obrazu. Nie widzialem tez, by pozbywal sie z pracowni
jakichs slabizn. Po prostu jest szalenie odpowiedzialny.
Wszystkie prace dokumentuje i nie jest mu obojetne, kiedy
obraz wychodzi z pracowni. Lubi sie nacieszyc obecnoscia
swoich dziel w pracowni.
- Tak wiec malarstwo wypelnia calkowicie jego
zycie.
- On nie moglby zyc bez malowania, to istota jego
egzystencji. Ma taka wewnetrzna potrzebe przekazu, to jest
jego zycie.
komentarze, opinie, sugestie - kliknij tu aby wyslac
e-mail |