Przeglad Polski (7 lutego 2003)


Perfekcjonista

O tworczosci Zdzislawa Beksinskiego z Wieslawem Ochmanem rozmawia Miroslawa Paroszkiewicz

Miroslawa Paroszkiewicz: - Ukazal sie kolejny album Zdzislawa Beksinskiego, Panskiego przyjaciela, bardzo szeroko prezentujacy jego tworczosc. Znajdujemy w nim rzezby z poczatku lat 60., duzo rysunkow, malarstwo i najnowsze prace wykonane przy pomocy komputera.

Wieslaw Ochman: - Album zostal opublikowany przez wydawnictwo Bosz. Beksinski 2 to drugi album tego wydawnictwa; cieszy sie ogromnym powodzeniem, podobnie jak tworczosc Beksinskiego, pomimo roznych kontrowersyjnych opinii na jej temat.

- Jest Pan autorem pieknego tekstu o malarzu. Jaki jest Beksinski w nowym albumie?

- Konsekwentny w dzialaniu, w ktorym najmniej wazny jest temat. On dazy do ukazania urody obrazu poprzez doskonalosc wykonania zarowno pod wzgledem formalnym, jak i kolorystycznym. Harmonie barwne u Beksinskiego sa bardzo waznym elementem tworczosci.

- Pisze Pan we wstepie do albumu, ze jego malarstwa nie mozna ujac w slowa, ze sztuke trudno jest zwerbalizowac. Czym wiec kierowal sie Pan piszac o Beksinskim?

- Nie opisuje jego malarstwa, ale odczucia, jakich doznaje patrzac na jego obrazy. Jezeli ogladamy np. Bitwe pod Grunwaldem Matejki, to widzimy ksiecia Witolda, ktory wyglada na wystraszonego, puscil wodze konia, rece ma uniesione, nastepnie spostrzegamy lezacego von Jungingena i wir bitwy. To sa slowa opisujace obraz. Ale jak to wszystko na nas dokladnie dziala - przelozyc sie nie da. Kazdy patrzacy bedzie odczuwal co innego i odczytywal malarska interpretacje Jana Matejki inaczej.

- Beksinski jest artysta trudnym w odbiorze. W jego rysunkach i malarstwie szokuja nas tajemnicze, czesto upiorne postacie, niemozliwe do skonstruowania budowle, tajemnicze pejzaze. Czy jest trudnym czlowiekiem w zyciu? Jak Pan dotarl do niego? Mowi sie, ze jest introwertykiem, czlowiekiem zamknietym, broniacym swojej intymnosci, zycia prywatnego.

- Nie jest to tak do konca, chociaz trudno znalezc droge do Beksinskiego. On jest troche inny od wszystkich. I bardzo dobrze. Jego mroczna, depresyjna tworczosc nie przeklada sie na jego osobowosc czy zachowanie. Jest bardzo towarzyski, o czym swiadczy liczba wywiadow, ktorych udziela roznym pismom z ogromna cierpliwoscia, odpowiadajac czesto na zupelnie bezsensowne pytania. Podczas naszych pierwszych spotkan zakres tematow, jaki poruszalismy, byl bardzo waski. Dzisiaj rozmawiamy o wszystkim, nie mamy praktycznie zadnych tajemnic. Beksinski jest zakochany w zyciu. Gdyby udalo mu sie wygrac w totolotka nastepne 100 lat zycia, to gralby bez przerwy. Nie jest wiec pesymista, a jezeli jest, to "na wlasny uzytek". Mozna powiedziec, ze Beksinski bywa pesymista obiektywnie patrzacym na swiat i zycie. Jego tworczosc, podobnie jak w przypadku innych wielkich tworcow, zwiazana jest z jego psychika. Jest czlowiekiem samotnym; odeszla zona, odszedl syn, ktory sam zadecydowal o swoim losie. Beksinski zyje sam, ale ma wielu wielbicieli. Sa tez tacy, ktorzy nie toleruja jego malarstwa. To swiadczy, ze jego sztuka nie jest letnia, ze oddzialuje i budzi pewne skojarzenia.

- Beksinski mowi, ze maluje, by nie patrzec na to, co widzi.

- On maluje w sposob realny to, czego po prostu nie ma. Ale jest w jego myslach i snach. Pewnego razu malowal obraz w tonacji ciemnych brazow. Mialy to byc postacie ujete w formie, powiedzmy, portretowej. Ale artyscie przysnila sie kura, ktora do niego mowila pieknym jezykiem. Domalowal wiec tej drugiej postaci na obrazie glowe kury, czyli malarsko zmaterializowal wizje. Maluje realistycznie to, co zupelnie nierealne.

- Stojac przed obrazem Beksinskiego mamy problem z interpretacja jego wyobrazni, snow. Nie jestesmy przyzwyczajeni do takiej sztuki, jest dla nas klopotliwa. Duza role w jego zyciu odgrywa tez muzyka, bez ktorej nie potrafi malowac. Ale slucha jej wylacznie w domu z kaset i plyt, nie chodzi do filharmonii czy opery.

- Nie chodzi tez do teatru, ale zna literature dramatyczna, podobnie jak doskonale orientuje sie w muzyce. Zna i slucha kompozytorow, o ktorych istnieniu wiedza jedynie wtajemniczeni, np. Alfreda Schnittke, rosyjskiego kompozytora. Niedawno opowiadalem mu o swoich doznaniach z koncertu w Filharmonii Narodowej, on powiedzial mi wtedy, ze dla niego wazne jest wrazenie i nierzadko to pierwsze. Do dzisiaj pamieta swoje odczucia, jakich doznal podczas sluchania nagran z plyt analogowych i porownuje wszystkie inne do tego pierwszego wrazenia. Nie ma wtedy znaczenia, kto dyryguje i jaka orkiestra gra. Moga to byc najwieksi dyrygenci i znakomite orkiestry, ale jezeli w danym momencie kotly nie zabrzmia z taka sila, jak przy okazji pierwszego wrazenia, to przychodzi rozczarowanie.

- Jest wiec wymagajacym sluchaczem?

- Odbiera muzyke wrazeniowo, pomija aspekt komercjalny. Dzisiaj najczesciej reklamuje sie nazwisko dyrygenta, orkiestre, a na koncu jawi sie kompozytor. Oczywiscie to uproszczenie, ale w wielu przypadkach tak wlasnie jest.

- Jaka muzyke lubi?

- Ogolnie rzecz biorac, tak od Schuberta w gore, czyli do naszych czasow. Nie przepada za barokiem, ale slucha Bacha. Na pewno niezwykle ceni Mahlera, a szczegolnie finaly zarowno II jak i VIII symfonii, czyli neoromantyzm z elementami ekspresjonizmu.

Nie chodzi do teatru i opery, bo byc moze trudno mu jest sie przekonac do tego, co widzi na scenie. Czysta muzyka lepiej dziala na jego podswiadomosc. Nie pokazuje sie publicznie, rzadko bywa na swoich wernisazach. Kazde spotkanie to dla niego ogromne przezycie, jak to zwiazane z prezentacja albumu na Miedzynarodowych Targach Ksiazki w Palacu Kultury. Ale kiedy sie pojawia, jest mily i odpowiada na najtrudniejsze pytania. Jest przeciez perfekcjonista.

- Na poczatku zajmowal sie fotografia...

- Z tej precyzji fotograficznej wynikla wewnetrzna potrzeba precyzji w malarstwie.

- Tworzyl tez kolaze, rzezby-totemy.

- W ten sposob poszukiwal odpowiednich srodkow dla realizowania swoich wizji artystycznych.

- Interesujace sa jego rysunki, w ktorych czesto glowna role odgrywaja postaci kobiet hieratycznych, dostojnie kroczacych, dominujacych.

- Te kobiety pozbawione sa zewnetrznych cech urody. To kobiety-zjawiska. Zjawy, ktore gdzies ida, leza w jakiejs pozycji. To sa jego kobiety.

- Stosuje ograniczony koloryt.

- Swoje formy kreuje czesto w chlodnym kolorycie. Prace Beksinskiego w chlodnej gamie sa fascynujace. Ale w gamie goracej tworzy wspaniale harmonie. Pamietam rozzlocone niebo w jego wczesnych pejzazach z okresu fantastycznego, a na drugim planie glebokie, doskonale zgrane brazy. W tej waskiej gamie Beksinski jest wrazliwym i harmonijnym kolorysta. Uwazam jego monochromatyczne prace za wielkie osiagniecie tworcze. Beksinski jest tutaj wyjatkowym mistrzem.

- W okresie fantastycznym pojawiaja sie krzyze, katedry, budowle, pejzaze mistyczne. Krytycy twierdza, ze jest to mistyka bez Boga. Patrzac na jego malarstwo, nie budujemy nadziei, czujemy sie samotni na pograniczu dwoch swiatow.

- On nie lubi literatury w malarstwie. Dazy w swojej sztuce do zgrania formy z kolorem, i to mu sie doskonale udaje.

Krzyze to dla niego forma do rozwiazania plastycznego. Nie sa to przeciez krzyze klasyczne, jak krzyz Chrystusowy czy krzyze dewocyjne, wiec krytycy moze maja racje. Z biblijnego punktu widzenia krzyz swiadczy o odkupieniu i zaswiadcza o milosierdziu i przebaczeniu. Winien wiec budzic optymistyczne skojarzenia. Nam jednak krzyz kojarzy sie z bolem i cierpieniem. Mowiac o jego malarskich budowlach, ktore sa fantastyczne, to nalezy przypomniec, ze Beksinski jest z wyksztalcenia architektem. Jego malarska architektura ma wiele cech osobistych kreacji architektonicznych i sa bez watpienia rozpoznawalne na pierwszy rzut oka jako jego budowle.

- Bardzo lubie jego katedry.

- Nie tylko pani. Prace te sa cenione przez kolekcjonerow i poszukiwane. Beksinski, choc to moze sie wydac dziwne, niezbyt czesto i niezbyt chetnie wraca do tego tematu.

- Prace Beksinskiego prezentuja doskonaly warsztat. Stosuje najlepsze pigmenty, by farba nie luszczyla sie po latach.

- Kazdy artysta chce zostawic po sobie cos trwalego. Beksinski wypracowal sobie pewne metody warsztatowe i ciekawy sposob znakowania swoich prac. Jego obrazy nie maja tytulow, sa opatrzone literami i numerami, ktore odczytywane na odpowiednio skonstruowanej przez artyste liscie jednoczesnie informuja o czasie powstania itd.

- Jest Pan czestym gosciem w pracowni malarza. Jak wyglada jego praca nad obrazem? Wspominal Pan, ze niekiedy nieoczekiwanie zmienia zamysl. Jest wiec artysta zagadkowym i nieprzewidywalnym...

- Zaczynajac wedrowke po plycie pilsniowej Beksinski do konca nie wie, jaki bedzie przebieg i efekt pracy. Jednego dnia namalowal kroczaca kobiete, by w koncu pokazac nam katedre. Do obrazu robi szkice olowkowe, ktore w trakcie tworzenia zmieniaja sie. Czesto znikaja tez barwy na obrazie lub pojawiaja sie nowe: tlo czerwone zastepuje zolcien kadmowa, by na koniec wszystko znowu zniklo. Ilez tam pod kazdym obrazem, ktory Beksinski uzna za skonczony, jest zamalowanych innych znakomitych prac, trudno dociec. Dla niego liczy sie ostatnia wersja.

- Ze wzgledu na unoszace sie w jego pejzazach mgly porownywany bywa do Turnera. A przez swoisty malaryczny klimat kojarzony jest takze z seria "Wyspa umarlych" Bocklina.

- Jesli chodzi o Boklina, to porownanie jest bardzo powierzchowne. Byc moze dzieje sie tak przez atmosfere mrocznosci i zadumy, ktora ich obrazy moga wywolac. Beksinski nie robi jednak tego celowo, tzn. nie zaklada z gory, ze oto teraz namaluje obraz, ktory w sposob jednoznaczny bedzie mowil o zmaganiach czlowieka z przeznaczeniem. Bardzo dba o forme. Patrzac na obraz Zdzislawa na pewnym etapie pracy nierzadko dochodze do wniosku, ze nic juz nie powinno sie zmieniac. Podczas nastepnej wizyty ze zdumieniem zauwazam, ze zmienil forme na jeszcze inna i takze doskonale wkomponowana w obraz. W swojej tworczosci jest bezkompromisowy i autentyczny. Kiedy przenosil sie z Sanoka do Warszawy, czesc obrazow, ktore uznal za niedoskonale, po prostu spalil. Jest to malarstwo unikatowe w skali swiatowej. Znajdujemy w nim doskonala forme, rysunek i kolor. Jest rozpoznawalny, nie musi sie nawet podpisywac. A jego prace reprodukowane sa na calym swiecie.

- Ma swoich odbiorcow wsrod mlodziezy i ludzi dojrzalych. Fascynuje go takze komputer, a wlasciwie to, co moze dzieki niemu osiagnac jako artysta.

- Przywoze mu rozne programy ze Stanow Zjednoczonych. Potrafi je doskonale wykorzystac w swojej tworczosci. Jego prace nalezy podzielic na dwie grupy. Sa to fotomontaze komputerowe przetworzone do granic nieczytelnosci, jesli chodzi o pierwowzor, np. wykorzystuje zdjecie cyfrowe z fragmentem ucha czy szaty i buduje cale otoczenie, powielajac dany przedmiot, zmieniajac i deformujac. A inne sa jeszcze rysunki komputerowe. Na poczatku Beksinski rysuje na ekranie monitora, pozniej to skanuje i drukuje, ponownie rysuje juz recznie, skanuje, drukuje i znowu poprawia recznie, poglebia kolor i znowu skanuje itd. W momencie, kiedy uzna, ze rysunek nabral juz wlasciwej swietlistosci, przejrzystosci i ma pozadana forme, ostatecznie skanuje i drukuje. Powstaje praca zblizona do grafiki. Sa to odbitki autorskie, ktorych jakosc sam kontroluje.

- Pewnie bylby dobrym rezyserem, przez swoje prace daje nam substytut jakiegos fantastycznego kina.

- Mysle, ze rezyserem bylby znakomitym, poniewaz ma wspaniala wyobraznie. Mial zamiar isc do szkoly filmowej, ale zycie potoczylo sie inaczej.

Pobieral tez lekcje gry na fortepianie, ale kariera pianisty raczej go przerazala, bo jak mi mowil: "Musialbym jezdzic bez przerwy na przyklad z koncertem Schumanna, a podrozowac nie lubie". Poza tym stracil czesciowo dwa palce, co go uratowalo przed dalszymi mekami cwiczenia na fortepianie. Poszedl wiec na architekture do Krakowa. Nadzorowal nawet budowe domu. Dzis ze swoistym poczuciem humoru mowi, iz to cud, ze ten dom jeszcze stoi.

- Beksinski uwaza, ze srodkiem swiata jest on sam.

- To bardzo madre stwierdzenie. Na pewno takie myslenie wyzwala wiare we wlasne sily i przekonanie o wlasnej niezaleznosci. Swiat - swiatem, ale Zdzislaw i tak najlepiej i najbezpieczniej czuje sie we wlasnym domu. Mieszka w bloku i nie przeszkadza mu nawet wielkomiejski halas, bo nie lubi ciszy.

- Ale lubi jesc przetworzone produkty z puszki...

- Odzywia sie bardzo niezdrowo i dlatego, jak twierdzi, jest zdrowy. Lubi odwiedzac bary szybkiej obslugi. W domu chodzi w luznej koszuli, nosi szelki, dzinsowe spodnie i sandaly. "Wyjsciowo" narzuca kurtke, wklada skarpetki i buty. Nie widzialem go nigdy w krawacie i marynarce.

- Jaki jest jego stosunek do odbiorcy?

- Szanuje odbiorcow, ale niespecjalnie go ten problem interesuje. Twierdzi, ze jego obrazy nie maja zadnego glebszego przeslania. Najwazniejszy jest dobry rysunek, forma i kolor. Uwazam jednak, ze jego tworczosc to szczegolnego rodzaju artystyczna deklaracja na temat przemijania.

- Beksinski mawia, ze "sen nie boli". I rzeczywiscie, jego obrazy nie sa moze bolesne, sa jakby obojetne na bol, ale we mnie budza momentami niewyobrazalna trwoge. Nas, doroslych, swoimi obrazami Beksinski straszy, tak jak bajkami braci Grimm straszy sie dzieci.

- Bo my nie znamy tych swiatow, ktore on maluje, sa nam obce. Nie mamy jego wyobrazni. Maluje pejzaz deprymujaco grozny, na ktorym sa groby, ruiny, tajemnicze postaci. Maluje to, co chce. Tak sa sugestywnie przedstawione, ze budza skojarzenia, o ktorych pani wspomniala. Ja widze w nich przede wszystkim realizacje malarska pewnych jemu tylko znanych wizji; mniej postrzegam w tych obrazach anatomie, bardziej rzezbe. Gdyby chcial sie podobac, malowalby panienki lezace na sofie.

- Kobiety Beksinskiego wprowadzaja nas w oslupienie, sa upiorne, wladcze, emanuje z nich silna erotyka.

- Na tworczosc Beksinskiego patrze pod katem czysto malarskim i perfekcji warsztatowej. Same postaci nie sa dla mnie tematem, ale rozwiazaniem malarskim. Spotykam sie z nim raz w tygodniu i obserwuje jego prace. Mnie one nie strasza, chociaz innych pewnie tak. Jestem przekonany, ze straszenie kogokolwiek czymkolwiek jest zupelnie obce Beksinskiemu. Sadze, ze tworczosc Linkego w swoim zalozeniu probowala wstrzasnac wyobraznia odbiorcy, wzbudzic strach. Byc moze dlatego u Linkego rysunek dominowal nad strona malarska.

- Oni czesto sa porownywani, jesli chodzi o te specyficzna groze. Ktos porownal Beksinskiego takze do Don Kichota...

- To juz ten ktos przesadzil tak, ze trudno nawet dyskutowac. Beksinski nie zamierza byc moralizatorem, nie lubi ideologii. Mozna by jedynie stwierdzic, ze swoja tworczoscia przywraca wiare w sens prawdziwego malarstwa. A poza tym, gdzie sa te wiatraki, z ktorymi mialby walczyc?

- Moze w jego snach…

Studiowal kiedys filozofie Wschodu.

- Nasze rozmowy tocza sie blisko zycia. Nie lubi dyskusji intelektualnych na temat sztuki. Rozmawiamy nie o filozofii tworzenia, ale o codziennych problemach: o dzialaniu mikrofalowki, o tym, ze zawiesil sie komputer...

- Czy widzial Pan chociaz jeden jego obraz, ktory otarlby sie o kicz? Niektorzy krytycy mowia, ze broni sie przed tym groteska i persyflazem.

- Absolutnie tak nie jest.

Chce powtorzyc to, co napisalem we wstepie do albumu. Ukladajac reprodukcje jego obrazow z innymi wybitnymi dzielami, przekonalem sie, na czym polega jego geniusz. Obrazy Beksinskiego maja szlachetnosc i powage, ktora jest zwiazana takze z dzielami dawnych mistrzow. Nie chodzi tu o wykonanie, koloryt czy patos, ale o pewna klase i jakosc, ktora laczy w sobie wszystkie najwazniejsze dla sztuki malarskiej elementy: forme, kolor, perfekcje rysunku, warsztatu, itd.

- Kiedys powiedzial, ze zycie jest dla niego wielka poczekalnia i niespelniona nadzieja.

- Wladyslaw Szpilman powiedzial mi kiedys cos podobnego, a mianowicie, ze wszyscy tu na ziemi jestesmy tranzytem. Wracajac do Zdzislawa, to mysle, ze ma racje; kazdy z nas na cos czeka. On czeka, by jego dzielo przetrwalo, i ma na to dowody, ze tak sie stanie; wydane albumy, wlasne muzeum w Sanoku, hasla w encyklopediach, leksykonach, w internecie.

- Czy ma ulubione galerie, w ktorych wystawia?

- Nie, nie ma. Niedawno byla w Zachecie wystawa jego fotografii. W Nowym Jorku wkrotce bedzie prezentowal swoje rysunki jako fotomontaze komputerowe. Nie ma swoich galerii, w ktorych wystawia, ale jego prace maja wielkie powodzenie w galeriach handlowych. Jego malarstwo miesci sie we wszystkich kategoriach oceny. Jest wymieniany zawsze w pierwszej dziesiatce polskich malarzy, z reguly na pierwszym miejscu. Jest to malarz, ktory uzyskal pewien poziom uniwersalizmu w sztuce i zapisal sie w niej na zawsze.

- Beksinski twierdzi, ze maluje naiwnie, jakby fotografowal...

- Jest to pewnego rodzaju kokieteria, on maluje przeciez to, co zjawilo mu sie w snach, z duza swoboda interpretacyjna. Aparat fotograficzny notuje zupelnie obiektywnie pewne zjawiska, to, co mozemy obejrzec w rzeczywistosci, a jego tworczosc w zadnym wypadku nie nasladuje rzeczywistosci.

- Niektorzy widza w jego malarstwie "apokalipse ohydy, bolu i smierci"...

- Gdyby malowal na zamowienie, jestem pewien, ze apokalipse zilustrowalby po mistrzowsku, dorownujac Dürerowi; ale on na zamowienie nie maluje. Mysle, ze tutaj nalezaloby sobie zadac proste pytanie: czy sztuka powinna byc pieknem? Piekno bylo czyms innym dla dawnych Egipcjan i starozytnych Grekow, czym innym dla Rzymian i ludzi zyjacych w sredniowieczu, a takze dla wspolczesnych i kazdego z osobna. Ludzie, majac do czynienia ze sztuka, klasyfikowali i oceniali ja wedlug wlasnego wrazenia. Mysle, ze interpretacja sztuki winna byc bardziej zwiazana z przezyciem psychicznym, a nie jedynie z wrazeniem optycznym.

- Bardzo ceni Vermeera...

- Pewnie za doskonala jakosc warsztatu. Dla niego imponujace jest to, ze plotna mistrza przetrwaly przez te wszystkie lata w dobrej formie. Ceni takze Tadeusza Brzozowskiego.

- Czy Beksinski lubi rozstawac sie ze swoimi obrazami?

- Z niektorymi tak, z innymi nie. Na pewno rozstanie z tymi pracami, ktore juz sa lub ida do muzeum w Sanoku, nie jest bardzo trudne. Ma swiadomosc, ze stanowia stala ekspozycje pod czujnym okiem kuratorow. Dlatego tez pewne obrazy, ktore uzna za szczegolnie udane, przekazuje do tego muzeum. Podczas prezentacji jego albumu w muzeum w Sanoku przekonalem sie, jak znakomity jest to zbior i jak wielkie robi wrazenie. Rozstanie z innymi pracami, ktore znikaja u prywatnych kolekcjonerow lub w galeriach, nie stanowi dla niego powaznego problemu. Nie slyszalem, by zalowal, ze ktos wszedl w posiadanie tego czy innego obrazu. Nie widzialem tez, by pozbywal sie z pracowni jakichs slabizn. Po prostu jest szalenie odpowiedzialny. Wszystkie prace dokumentuje i nie jest mu obojetne, kiedy obraz wychodzi z pracowni. Lubi sie nacieszyc obecnoscia swoich dziel w pracowni.

- Tak wiec malarstwo wypelnia calkowicie jego zycie.

- On nie moglby zyc bez malowania, to istota jego egzystencji. Ma taka wewnetrzna potrzebe przekazu, to jest jego zycie.


komentarze, opinie, sugestie - kliknij tu aby wyslac e-mail