Beksiński nie znosił żadnych zmian w swoim życiu. Jednym z tego przejawów było jego odżywianie się. Od śmierci żony jadł i pił zawsze to samo: wołowinę w konserwach i sok owocowy lub coca-colę. Toteż kupował tych produktów kilkadziesiąt na raz i odkładał do lodówki lub do jednego z pokoi służących mu za skład narzędzi i spiżarnię. Stamtąd wyjmował je przez szereg miesięcy i sam sobie preparował.
|