Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto
15.12.2017, 10:19
Batonik
https://ksiegarnia.proszynski.pl/product,75650
Zapowiada się fascynujące tomiszcze – z conajmniej kilku względów. Zderzenie pokoleń, doświadczeń, ale i statusów – Łukasz Banach przemianował się przecie na Normana Leto i został artystą „głównonurtowym”, będąc niejako pobłogosławiony przez establishment, czego Beksiński nigdy się nie doczekał i raczej nie doczeka.
Jeśli ktoś nie widział, polecam znakomity film Normana Leto „Foton”. Domyślam się przy tym, że Leto może się wstydzić swoich wczesnych obrazów, które są zrzynką z Beksińskiego – można natknąć się na nie na aukcjach w Desie. Ciekaw jestem, jakie jest jego podejście po latach do tej korespondencji i tego, co myślał, uważał i pisał jako szczeniak jeszcze.
02.02.2018, 12:09
Batonick
„Detoks” już jest w księgarniach. Przeczytałem narazie bardzo ciekawą rozmowę z Normanem Leto otwierającą tom i wymianę pierwszych listów. Jest to dość opasłe wydawnictwo – ponad 800 stron. Zapowiada się nieźle, choć bolą nieco zęby, młody był bowiem bezlitośnie upierdliwy, Beksiński wykazał się przy tym niebywałą wprost cierpliwością. Jest to chyba dość wyjątkowa rzecz ze względu na niespotykany w innych tomach korespondencji Beksy układ sił.
21.02.2018, 13:37
Kamil Dawid C.
Ciekawa sprawa, to jednak Mistrz był rówieśnikiem swojej żony.
Pierwszy raz to słyszę i nigdzie nie natrafiłem na taką informację.
Rodził się w 1928, a nie jak wszędzie podają w 1929.
Ojciec Zdzisława, celowo zmienił w metryce syna rok urodzenia w obawie, że zabiorą go do Niemiec na roboty.
Tak więc do szkoły zaczął chodzić rok wcześniej...
21.02.2018, 14:17
nemesis
chyba nie zrozumiałeś żartu,jak zwykle niesamowity ironiczny humor
21.02.2018, 17:37
sic
Przeczytajcie Detoks. Jako mlody czlowiek Mistrz obiecywal sobie, ze gdy splodzi potomka, to bedzie mial w nim kumpla, z ktorym bedzie sobie mogl fajnie pogadac. Tomek zawiod na cale linii. Za to na starosc trafil sie Beksinskiemu mlody Banach, ktory spelnial wszystkie wymogi potrzebne do tej rol. Byl inteligentny, mial z Mistrzem wspolne tematy do rozmow, bo tez byl malarzem i to w pierwszej fazie zafascynowanym jego tworoczoscia. Nie wrzeszczal przy kazdej okazji, nie belkotal przy powitaniu "hej Hitler", nie grozil na kazdym kroku samobojstwem, szanowal Mistrza jednoczesnie nie zachowujac sie jak zahukany, oniesmielony mlokos. Prosil o rady i komentowal je. Wyrazal sie poprawnie, nie stronil od tematow "refleksyjnych", ale rowniez i osobistych. Wielokrotnie zwierzal sie ze swoich milosci, ale rowniez szperal w pokretnej psychice seksualnej Mistrza. Brawo Banach! Koniec zycia Mistrza byl dzieki temu mlodemu czlowiekowi napewno jednym z udanych okresow w jego zyciu. Nareszcie .
22.02.2018, 11:17
Kamil Dawid C.
Nemesis, być może ten fragment jakoś "przeleciałem" jak i te o kompach, remontach, które mnie nudzą i nadają się do czytania w kiblu jak ambitne wywiady z Mistrzem dla Vivy etc.
Chociaż znając Zdzicha, to żarty na dwa razy, może i tak jak z tym ślubem kościelnym, o którym nikt i nic nie pamięta.
Swoją drogą miałem ciotkę, która rodziła się w 1903 roku, przeżyła dwie wojny i też miała jakieś fikołki z dniem i miesiącem urodzin, podobnie jak Jan Himilsbach.
W tamtych czasach, burdel w metryce nie był czymś wyjątkowym łącznie z kazirodztwem.
22.02.2018, 11:37
Kamil Dawid C.
Sic, nie kumałeś Tomikowego performance. ;-)
Koszulki Adolf Hitler- European Tour 1939-1945, oraz Tom & Jerry pod peleryną u Jagielskiego było w tamtych czasach odjechane i zarazem kontrowersyjne, łącznie z powitaniem Heil Hitler.
23.02.2018, 14:14
Kamil Dawid C.
Sic, bo tak wczoraj nie miałem wystarczająco czasu.
Sic: ,,Tomek zawiódł na całej linii".
Straszne generalizowanie i uogólnianie.
Mistrz przecież sam miał wyrzuty, że chyba źle go wychował, bo chciał tak to robić jak jego ojciec, a Tomik pretensje, że jakby mu wpieprzył od czasu do czasu, to wiedziałby co może, a czego nie. Na matkę też się pienił jak mu sprzątała w chacie podczas jego nieobecności i robiła z niego maminsynka, a przecież chciała dobrze...
Tutaj można naprawdę długo.
Sic: ,,Był inteligentny, miał z Mistrzem wspólne tematy do rozmów".
Wszystko, to miał również Tomek, a nawet o niebo więcej. Tomka wiedza muzyczna i filmowa, to wręcz encyklopedia w głowie, a nie google. Dzisiaj większość mądra przed kompem jak sprawdzi, a Tomek w cztery oczy orał i zawstydzał niejednego.
Z całą pewnością był najlepszym, a na pewno jednym z najlepszych w kraju. Nikt z taką pasją nie potrafił podnieść tematu.
Nawet rozmawiałem osobiście z R.Rogowieckim i H.Wroną, i mówili, że każdy wymiękał na żywo przy Tomku. Roman tylko mnie zirytował mówiąc: ,,jakby każdy miał tyle czasu, co Tomek".
Zdzichu zawsze gadał, że dwóch malarzy pod jednym dachem, to o jednego za dużo.
Tomek również miał talent, ale uśpiony i bez kontynuacji.
Kto wie, jakby Mistrz bardziej Tomka do tego zachęcił i pokierował...
Przewaga Łukasza, to na pewno kompy i sprawy z tym związane.
Sic: ,,Nie wrzeszczal przy kazdej okazji, nie belkotal przy powitaniu "hej Hitler", nie grozil na kazdym kroku samobojstwem, szanowal Mistrza jednoczesnie nie zachowujac sie jak zahukany, oniesmielony mlokos. Prosil o rady i komentowal je".
O tym po części już napisałem.
Tomek, był z ojca bardzo dumny, a że były kłótnie, to normalne przy takich charakterach i osobowościach.
Tomek tylko był bardzo zawiedziony, że Mistrz zrezygnował z malarstwa z okresu fantastycznego, a późniejsze obrazy nazywał często gównem i nawet wchodząc do pracowni nie chciał już ich oglądać, a jako jedyny z matką miał do tego prawo i przyzwolenie Mistrza.
Co w tym dziwnego? Ja również twierdzę jak Tomek i takich jest wielu. Każdy ma swoje preferencje.
Wielokrotnie Tomek rozmawiał z rodzicami, prosił o rady, komentował, zwierzał się...
Pan Piotr, również rozmawiał często o Tomku z jego rodzicami.
Zdzisław często mawiał i pisał do Pana Piotra, że są do siebie bardzo podobni...
Zosia często żaliła się ze Zdzisławem do Pana Piotra, że daje im w życiu popalić, bodajże przy propozycji wyjazdu Tomka do Francji, którą Tomek odrzucił...
Dopiero kniga "Zmagania" dużo zmieniły w nastawieniu Tomka i Zofii do Pana Piotra, który również nie miał już ochoty z Tomkiem rozmawiać.
Co do tego, kto był zahukany, pogubiony, to bym polemizował opierając się tylko i wyłącznie na Detoksie rzecz jasna.
Zauważ, że przecież wszystko było dobrze w relacjach z rodzicami jak był w związku z "nadkobietą" Asią.
Sam również szedł na różne ustępstwa, a że coś chciał zostawić dla siebie, to słusznie.
Pantoflarze, to najgorszy, najnudniejszy przypadek facetów, zwykłe cioty.
Nie zapominajmy jak zbliżył się w relacjach z ojcem, po śmierci Zofii.
Tomik, często przyznawał, że te wszystkie kłótnie z rodzicami, poniżanie, zastraszanie, brały się z bezradności, bezsilności, cierpienia, wewnętrznego bólu, kilku cech charakteru jak również wad.
Często mawiał, że jest zaszczutym zwierzątkiem, które przyparte do muru gryzie.
Tutaj faktycznie, było często nie wesoło.
Rozmawiałem w 2010 roku z A.Orthodox po koncercie, która trafnie określiła Tomika mówiąc, że zawsze wolał chmury niż ziemię.
Prawda, ale czy taki nazwijmy nieprzystosowany do rzeczywistości człowiek, nie może sobie ułożyć życia?
Pewnie, że może. W końcu w życiu funkcjonował i sobie radził z normalnymi sprawami np. robota, utrzymywanie się z własnych pieniędzy, itd.
Jestem przekonany, że wszystko byłoby inaczej, gdyby Tomek znalazł w życiu prawdziwą miłość, której tak zazdrościł rodzicom.
Reasumując i tak to wszystko zawiłe i skomplikowane, ale bez takich przegięć do cholery.
20.03.2018, 14:19
san escobar
"Wynoś się z mojego domu"
Jeśli ktoś myśli, że po przeczytaniu książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny” i obejrzeniu filmu Jana Matuszyńskiego „Ostatnia rodzina” wie już wszystko o Zdzisławie Beksińskim, nie ma pojęcia, jak bardzo się myli. Najlepiej przekona się o tym, czytając „Detoks”.
Jarosław Skoczeń - dziennikarz, pisarz i poeta o dość mrocznej wyobraźni - Beksińskim interesował się od dawna. W 2000 roku przeprowadził z nim wywiad dla pisma „Techno Party”; kontakty z artystą utrzymywał aż do jego tragicznej śmierci. Poznawszy bliżej Beksińskiego, Skoczeń zorientował się, że od lat prowadzi on stałą korespondencję z młodym artystą samoukiem Łukaszem Banachem. Rozmawiali na temat życia, twórczości, wymieniali się ciekawostkami technicznymi. Szybko można było się przekonać, że nadają na tych samych falach. Co ciekawe, oglądając prace Banacha, nie miałem wątpliwości, że są utrzymane w duchu Beksińskiego. Nic dziwnego, że traktował go jak swego artystycznego syna.
Historia ich przyjaźni miała niezwykły przebieg. Na wieść o śmierci słynnego malarza Łukasz Banach zniszczył swój dotychczasowy dorobek i rozpoczął zupełnie nowy byt artystyczny sygnowany nazwiskiem Norman Leto. Dziś postrzegany jest przez krytyków sztuki jako jeden z najbardziej oryginalnych artystów młodego pokolenia, który w niezwykle kreatywny sposób łączy w swoich pracach sztuki wizualne, film i prozę.
Korespondencja obu artystów pieczołowicie zebrana przez Skocznia jest niezwykła. Myślę, że na jej podstawie można by nakręcić kolejną opowieść o Zdzisławie Bekisińskim. Zaczęło się niekonwencjonalnie, bo pierwszy list do swego idola Leto (wówczas jeszcze Banach) zaczyna od opisu, jak mogłoby wyglądać ich pierwsze spotkanie: „OJCZE! - powiedziałem pewnego dnia, padając przed nim na kolana. - OJCZE, moja dusza nie zrodziła się dla nauki, zrodziła się natomiast dla sztuki. Musisz bowiem wiedzieć, że moje aspiracje wznoszą się niepomiernie ponad matematykę, chemię i fizykę, a jak wie... - w tym momencie ojciec przerwał moją kwestię. - Łukaszu mój drogi - powiedział, podnosząc mnie za uszy z klęczek. (...) Mój najdroższy synu, wiedziałem, że nie będziesz byle kim. Twoje zdolności zachwycają i pójdziesz z nimi daleko. A więc... wynoś się z mojego domu i niech Cię Bóg błogosławi...”.
Ten rodzaj uwielbienia doprawiony narcyzmem i poczuciem humoru zaciekawił Beksińskiego na tyle, że stał się początkiem wieloletniej korespondencji, pokazując uznanego artystę jako człowieka głębokiej refleksji i wiedzy, ale też jednostkę, która znalazła wreszcie kogoś, kogo może traktować na tyle poważnie, by być wobec niego szczera. Pojawia się oczywiście pytanie, czy szczerość w ogóle jest możliwa. Ale jeśli nawet nie do końca, to w tej wymianie myśli można mówić o daleko posuniętej próbie „współodczuwania świata”. Osiągnięcia czegoś, co Beksińskiemu mimo wielu prób zupełnie nie udało się w kontaktach z synem.
Na początku tej znajomości słynny malarz mówił o sobie: „Na pewno nie zamierzam nikomu przesyłać żadnego przesłania. Jestem, jaki jestem, i pewne rzeczy lubię (melancholię, dramatyzm, smutek, groteskę), a pewnych nie cierpię (ludowa krzepa, wesołkowatość), co na pewno wyraża się w moich obrazach. Ale co nie znaczy wcale, że na co dzień jestem facetem zgryźliwym, a wręcz przeciwnie. Nawiasem mówiąc, nie wiadomo, skąd w narodzie wzięło się przekonanie, że pesymiści to faceci zmartwieni na co dzień i smutni pozostają nawet nad lodami bakaliowymi”.
Obaj artyści zwierzają się sobie z bardzo osobistych przeżyć, rozmawiają o warsztacie twórczym, otaczającej rzeczywistości, o sztuce, samotności, depresji i śmierci. Czasem nawet analizują sny. Dla obu rozmówców ta wymiana myśli z pewnością działa jak detoks. Niektóre opowieści są jednak tak mroczne, że nie zalecałbym ich lektury w nocy. Ale może się to nie udać, od książki tej bowiem trudno się jest oderwać.
Jan Bończa-Szabłowski
Zdzisław Beksiński, Norman Leto, Jarosław Skoczeń "Detoks"
20.03.2018, 14:32
san escobar
Kilka recenzji blogowych i prasowych nowej książki "Detoks" z listami Normana Leto i Zdzisława Beksińskiego.
Szkoda, że książka nie ukazała się w formie e-booka, podobnie jak inne książki Jarosława Skoczenia.
Co do recenzji, to ukazuje się ich bardzo dużo, tak na blogach literackich, jak i w prasie tradycyjnej. Zrobiłem krótki research i przytaczam kilka linków poniżej. Uważam, że szczególnie na blogach książka została ciekawie omówiona.
Tygodnik "Polityka". Jedno z pierwszych pism, które zrecenzowało książkę.
https://www.polityka.pl/opolityce/1735650,1,detoks-zdzislaw-beksinski-norman-leto-korespondencja-rozmowa-od-30-stycznia-w-sprzedazy.read
Wywiad z Normanem Leto z dziennika "Rzeczpospolita"
http://www.rp.pl/Plus-Minus/310209901-Malarz-Norman-Leto-wspomina-swojego-przyjaciela-Zdzislawa-Beksinskiego.html
Tygodnik "Newsweek"
http://www.newsweek.pl/plus/kultura/jaroslaw-mikolaj-skoczen-detoks-recenzja-ksiazki,artykuly,422439,1,z.html
"Dziennik Wschodni"
http://www.dziennikwschodni.pl/co-gdzie-kiedy/recenzje-ksiazek/detoks-korespondencja-rozmowa-zdzislaw-beksinski-norman-leto,n,1000213221.html
Blog "Recenzje z pazurem":
http://www.recenzjezpazurem.pl/2018/01/jarosaw-skoczen-detoks-zdzisaw.html
Blog "Czarna Tulipanna":
https://czarnatulipanna.wordpress.com/2018/02/11/detoks/
Blog "Majuskula":
http://majuskula.blogspot.com/2018/01/zdzisaw-beksinski-norman-leto-jarosaw.html#
Blog "Kulturantki":
http://www.kulturatka.pl/2018/01/11/norman-leto-ma-juz-paszport/
Portal "Dzieje":
http://dzieje.pl/ksiazki/detoks-zdzislaw-beksinski-norman-leto-korespondencja-rozmowa
20.03.2018, 14:53
san escobar
Ciekawa strona z pracami artysty Normana Leto.
https://desa.pl/pl/authors/1933/norman-leto
Dziś pierwszy raz je obejrzałem. Gdy artysta nie nawiązuje do twórczości Beksińskiego, jego obrazy są dużo ciekawsze. Trochę przypominają twórczość Wilhelma Sasnala.
Informacje na temat Normana Leto z portalu "Desa":
Norman Leto to artysta wizualny, filmowiec i pisarz. Tworzy obrazy, fotografie, prace wideo, obiekty i instalacje zarówno w przestrzeni fizycznej, jak i w rzeczywistości wirtualnej. Pracuje na pograniczu fabularnej fikcji, filozofii oraz nauk ścisłych. Jego prace znajdują się m.in. w kolekcjach CSW Zamek Ujazdowski, Muzeum Narodowego w Krakowie, Galerii Arsenał w Białymstoku, Fundacji Sztuki Polskiej ING, Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK). Na wczesnym etapie twórczości współpracował m.in. ze Zdzisławem Beksińskim i Krystianem Lupą. Debiutował w 2007 roku w CSW Zamek Ujazdowski. Laureat Paszportów Polityki 2017 w kategorii Sztuki wizualne za pełnometrażowy film „Photon”.
„Ruch, nawet zamrożony na obrazie (ale nie fotograficznie), dodaje nowy wymiar i możliwości, zrezygnowałem teraz z koloru na rzecz ruchu i światła. Słyszałem gdzieś teorię, że obraz (rzecz nieruchoma) z założenia nie powinien nawet próbować przedstawiać rzeczy w ruchu. Sporo jest takich teorii, tyle że obecnie nikt nie stosuje się już do niczego. Anarchia. Ktoś z plastycznym wykształceniem pytał mnie „ale jak to tylko czerń i biel? Nie powinno się stosować na palecie czystej czerni i czystej bieli, a tutaj masz już zupełny zanik istoty malarstwa, czyli koloru." Istoty? Już dawno przestały istnieć reguły, malarstwo łączy się z „ilustracyjną" fotografią, ludzie malują po fotografiach, przemalowują z fotografii, rzucają projektorem obraz na płótno i później zapełniają kontury. A tu zdanie, że stosowanie czystej czerni i bieli zaprzecza istocie malarstwa. Jeśli kolor będzie mi potrzebny, to do niego wrócę. W dzisiejszych czasach „istota" malarstwa tymczasowo nie istnieje. Ciekawe, że malarstwo jeszcze tak.”
Norman Leto/Łukasz Banach, [w:] Łukasz Banach. Wybrane prace 2002 - 2005, [bmw] 2005, s.12-13
Norman Leto (wł. Łukasz Banach) to jeden z najciekawszych twórców młodego pokolenia. Artysta samouk, uprawia wymykającą się wszelkim klasyfikacjom, interdyscyplinarną twórczość w zakresie malarstwa, fotografii, tworzy obiekty przestrzenne, działa na polu video-artu i nowych mediów. Jest również autorem, opartej na autobiograficznych wątkach, powieści „Sailor” i reżyserem filmu o tym samym tytule, nawiązującego do fabuły książki. W obręb swoich twórczych poszukiwań włącza najnowsze technologie, bada rozwój jednostki ludzkiej w obliczu ewolucji nowych mediów, w obszar sztuki angażuje również naukę – przygląda się człowiekowi poprzez pryzmat nauk ścisłych: neurologii, biochemii, fizyki cząstek elementarnych, astronomii. Jego obrazy, podobnie jak filmy, cechuje ekspresja i poruszana tematyka oscylująca wokół autobiograficznych wątków i wizualnego, emocjonalnego zapisu ulotnych wrażeń.
Artysta zadebiutował indywidualną wystawą w warszawskim CSW Zamek Ujazdowski w 2007 roku. Na przełomie 2010 r. i 2011 r. jego nazwisko znalazło się na pozycji nr 2 z 230 możliwych w rankingu młodych artystów ‘Kompas Młodej Sztuki 2010’ prowadzonym przez ‘Rzeczpospolitą’. Prace Leto znajdują się w kolekcjach m in. CSW Zamek Ujazdowski czy Muzeum Narodowego w Krakowie. Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie pokazało w czerwcu 2014 roku najobszerniejszą do tej pory wystawę jego twórczości pt. „Photon”, będącą unikalnym eksperymentem przełożenia zapisu pracy nad powstającym obecnie filmem na język muzealnej ekspozycji w wykreowanych wirtualnie przestrzeniach.
Wyślij komentarz »
|