Zwiastun filmu o Beksińskich "Ostatnia rodzina"
23.06.2016, 21:53
Kamil Śliwiński
Pierwszy teaser filmu o rodzinie Beksińskich już jest - można go obejrzeć m.in. tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=eJtMpZFVQ2w
Zdanie Pana Piotra poznaliśmy w Częstochowie, niezwykle cieszy, że jest takie a nie inne - dla mnie to wystarczająca gwarancja dobrej roboty. A Wy, co myślicie?
24.06.2016, 20:22
Elliot
Świetny zwiastun, aż ciarki przechodzą. Teraz to już zupełnie nie wiem jak wytrzymać do 30 wrzesnia ;)
25.06.2016, 18:42
Piotr Dmochowski
Film jest wybitny, dojrzaly i gleboki. Ale czy to zadowoli przecietnego widza? W kazdym razie na festiwalach miedzynarodowych napewno bedzie blyszczal, bo jest z punktu widzenia formy swietnie zrobiony, a z punktu widzenia narracji jest poruszajacy.
28.06.2016, 00:54
Kamil Śliwiński
Panie Piotrze,
a z punktu widzenia faktów? Z punktu widzenia człowieka, który znał artystę bardzo dobrze? Wszystkie znaki na niebie świadczą o tym, że film zostanie przyjęty bardzo dobrze - to kolejny rok Beksińskiego, odczarowywania jego sztuki i osoby, młodzi są nim zafascynowani i oczarowani. Ale co z tymi, którzy Beksińskiego znali? Czy i z ich, z Państwa punktu widzenia, będzie to film wiarygodny?
13.07.2016, 16:15
PiotrDmochowski
Dobra wiadomosc:film "Ostatnia rodzina"zostal zakawalifikowany do festiwalu w Locarno.Sciskajcie wszyscy kciuki zeby teraz zrobyl nagrode.
Piotr Dmochowski
13.07.2016, 16:18
Piotr Dmochowski
Film zostal zakwalifikowany do festiwalu w Locarno
PD
20.07.2016, 23:47
Batonik
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie to co najmniej dobry film!
05.08.2016, 14:15
mm
Ukazał się nowy, międzynarodowy zwiastun filmu: https://www.youtube.com/watch?v=XfFt9RfO9Bc
05.08.2016, 18:53
Piotr Dmochowski
Moment triumfu. Napisalem do pana Bodzakan producenta filmu i do pana Ogrodnika ktory wcielil sie w Tomka Beksinsiego by dali znac jak odbyla sie premiera w Lucarno.
Ogrodnik odpisal dosc wstrzemiezliwie (widac ze nie nalezy do tych, ktorym woda sodowa uderza do gloy) :
"Witam serdecznie. Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Ludzie dopisali frekwencyjnie i film przyjęty dość entuzjastycznie. Trudno wyczuć bo są ludzie wstrząśnięci i tacy którzy dość szybko opuszczają sale kinowa i trudno ocenić kto jakie ma odczucia ale w trakcie filmu reagowali entuzjastycznie w wielu fragmentach filmu wiec mamy dużo radości z przezywania filmu razem z nimi. Pozdrawiam serdecznie.
Pan Bodzak byl bardziej wylewny . Cytuje jego mail:
"Szanowny Panie Piotrze, jestesmy po premierze. Reakcje swietne, byla pelna sala, widownia fantastycznie wyczula klimat filmu, byla standing ovation i duzo wzruszen. Dziennikarze z zagranicy bardzo ciekawie interpretuja film - np. jako opowiesc o przemianie...narodu na na bazie losow rodziny Bekskinskich. Zobaczymy co dalej-mamy bardzo duzo kolejnych zaproszen festiwalowych. Aha- 22 wrzesnia premiera w Gdyni,a 27 wrzesnia premiera w Warszawie-zapraszam goraco :-)! Pozdrawiam Leszek Bodzak
Tak jak sie tego spodziewalem, na festiwalach film bedzie blyszczal. Ale nadal zadaje sobie pytanie : Jak zareaguje przecietny widz? Bo jest to dojrzala i gleboka opowiesc o umieraniu ludzi. Czy kazdy fan Mistrza to zlapie?
07.08.2016, 22:24
Anna
Ostatnia Rodzina - widzialam. Jak moglisce pokazac Tomka jako kompletnego idiotę?:) Tomek pokazany jako debil, ktory biega po domu i non stop kurwuje jaki kompeltny matol nie czuly i wyrzuacjacy frustracje i TV przez okno.... Bez sensu.. mlode pokolenie po ksiazce Grzebalki i tym filmie utwierdzi sie tylko w przekonaniu ze Beksa to jakis debil byl i musial odejsc smierca samobojczą... Kaszana... A koncowe napisy ze konsultatnetm filmu byl... to tez jakas parodia... kasa goni kase...
08.08.2016, 09:09
nemesis
proszę nie ukrywaj nazwisk,też chciałabym wiedzieć bo wolałabym zobaczyć film prawdziwy przede wszystkim mogłabyś napisać więcej?
08.08.2016, 09:21
08082016
Fani Tomasza...osobna kategoria. Nie zadowala ich jakakolwiek rysa na ich bogu. Trochę wyobraźni. Film jest utworem artystycznym a nie "waszą" wizją jak było naprawdę, a to wiecie na pewno. W końcu każdy z Was znał Tomka - z radia czyli z jego inscenizacji teatralnych. A domowe występy też znacie równie dobrze? Zabawne jak fani Tomasza twierdzą, że to film o Tomaszu i jego rodzinie, natomiast fani Zdzisława, że to film o Zdzisławie i jego rodzinie. Fani Pani Zosi obecni? Ludzi, litości. trochę dystansu i zrozumienia dla wizji artystycznej twórców.
08.08.2016, 09:23
08082016
@nemesis a jak myślisz o kogo chodzi? Szpila w stronę marszanda, który scenariusza oczywiście nie napisał ale szpila jest szpilą. Aha, znał Tomasz osobiście.
08.08.2016, 09:56
nemesis
akurat Beksiński zadbał o to by materiału było pod dostatkiem,nikt nie wmówi mi że głosy z rozmów między nim i marszandem są podróbą,że wideo kasety są inscenizacją ,że listy to falsyfikat.materiał porównawczy jest,nie ma żadnej prawdy mojej czy twojej.co do Tomka to już w trailerach wygląda mocno karykaturalnie,opinia Ani więc nie dziwi.
08.08.2016, 12:24
08082016
Oczywiście, materiały audio i video pokazują rzeczy czarno na białym. I chwała marszandowi za udostępnienie swojej kolekcji tych materiałów (szkoda, że Sanok kitra swoje materiały w piwnicy). Ogrodnik na trailerach faktycznie szarżuje ale powtórzę - taka wizja twórców filmu i interpretacja aktora. Fani Tomasza muszą to przełknąć.
08.08.2016, 13:48
Stoleti
Ale co to w ogole za hasło "fani Tomasza":) Wizja wizją ale to jest film fabularny oparty na prawdziwych wydarzeniach czy fikcja literacka i można pokazywać byle co jak się chce a fakty nie mają w sumie dużego i większego znaczenia i w wizji możemy wszystko? To wstęp trochę do dyskusji akademickiej i nie wiem czy o to nam chodzi?:)
Jacy "fani Tomasza"?:) To są tez fajni Pana Zdzisława? O co tu chodzi w tym szufladkowaniu? A moze są i fani Pani Zosi? O! Ja jestem np. fanka Pani Zosi dlaczego nikt nie mówi o Pani Zofii???!!! Moze nie powinna nam sie podobac tez wizja przedstawienia jej osoby. Pasuje na dziś.
09.08.2016, 18:10
Piotr Dmochowski
09.08.2016, 21:38
BATonik
Łącznie z nowym zwiastunem bardzo to wszystko apetyt rozbudza. Ciekawe, co się z Beksińskim porobiło jako fenomenem, zdaje się bowiem, że jego malarstwo przestaje być głównym obszarem zainteresowania, a fokus nastawiony jest na jego osobę i wszystko co wokół niego, co – jak sobie wyobrażam – rozeźliłoby go.
„osobowość [Beksa] doprowadziła do emocjonalnej zagłady siebie i otoczenia” – dlaczego Polacy mają taką zawstydzającą słabość do demonizmu?!
10.08.2016, 19:22
Batonik
11.08.2016, 10:17
7654321F
Ma szanse na Oskara?;)
13.08.2016, 17:17
Piotr Dmochowski
Andrzej Seweryn dostal glowna nagrode na festiwalu w Locarno za role Beksinskiego w filmie "Ostatnia rodzina". Brawo!!
24.08.2016, 23:36
AS
Niecierpliwie czekam na ten film. Oby nie okazał się nastawioną na tanią sensację produkcją. Bohaterowie są niebanalni, aktorzy - świetni. A co z nimi zrobili reżyser i scenarzysta dopiero zobaczymy.
05.09.2016, 10:21
Piotr Dmochowski
Ukazaly sie pierwsze krytyki filmu. Publikuje pierwsza z nich. Nastepna jest jeszcze bardziej pochlebna
Ostatnia rodzina”. Absolutne arcydzieło! Rola Seweryna godna Oscara. RECENZJA
opublikowano: 4 godziny temu · aktualizacja: 4 godziny temu
„Ostatnia rodzina”, reż: Jan P. Matuszyński, dystr: Kino Świat „Ostatnia rodzina”, reż: Jan P. Matuszyński, dystr: Kino Świat
Jan P. Matuszyński wszedł w sam środek rodzinnego piekła Beksińskich. Wraz z fenomenalnym aktorskim tercetem Seweryn-Ogrodnik-Konieczna zilustrował 28 lat życia mrocznej rodziny, tworząc tym samym biografię doskonałą.
Nie było w polskim kinie równie przenikliwej i realistycznej filmowej biografii. „Ostatnia rodzina” debiutującego w fabule (sic!) Matuszyńskiego może śmiało stanąć obok najlepszych światowych filmowych portretów znanych ludzi. Sposobem realizacji, psychologiczną głębią eksponowanych postaci i bezkompromisową stylistyką przypomina zeszłorocznego „Steve Jobs” Danny Boyle’a. Aktorskie kreacje zasługują na najważniejsze nagrody na świecie, łącznie z Oscarami, na które ten film przy odpowiedniej promocji za oceanem naprawdę ma szansę. Historia zna przykłady nieanglojęzycznych filmów, które pokonywały wielkie hollywoodzkie produkcje, albo przynajmniej stawały z nimi w szranki w głównych kategoriach ( patrz: „Czerwony” Kieślowskiego).
Zdzisław Beksiński to jeden z najbardziej charakterystycznych polskich malarzy XX wieku. Słynący z mrocznych obrazów i nietuzinkowej osobowości rejestrował na taśmach VHS całe rodzinne życie, tworząc własny, rodzinny reality show zanim wymyślono ten format. Został bestialsko zamordowany w swoim mieszkaniu w 2005 roku. Jego syn Tomasz był dziennikarzem muzycznym i tłumaczem filmowym ( m.in. kultowe tłumaczenia „Monthy Pytona”). Od wczesnych lat młodości był zafascynowany śmiercią, roznosząc po rodzinnym Sanoku własną klepsydrę. Popełnił samobójstwo w 1999 roku wcześniej, zapowiadając ją w zakamuflowany sposób w felietonach prasowych i audycjach radiowych.
„Wy stoicie tak osobno, że ja nie mogę was objąć”- mówi do Zdzisława ( Andrzej Seweryn) i Tomasza ( Dawid Ogrodnik), Zofia Beksińska (Aleksandra Konieczna) nagrywająca jeden z rodzinnych wypadów za miasto. W tym zdaniu kryje się istota filmu Matuszewskiego. Oto mamy opowieść o dwóch odseparowanych od świata, pokręconych mężczyznach, których na ziemi trzyma tylko ukochana kobieta. To po jej śmierci obaj staczają się w totalną otchłań. Otchłań własnych lęków i ekscentrycznych pragnień. Mimo to, że p. Zofia spajała rodzinę, nawet ona do końca nie potrafiła zrozumieć swoich mężczyzn.
„Ostatnia rodzina” to film o śmierci. Wszechobecnej w mikrokosmosie Beksińskich. W jednej ze scen świadoma bliskiego kresu z powodu nie możliwego do pokonania tętniaka p. Zofia uczy Zdzisława obsługiwać pralkę. Małżeństwo równie beznamiętnie mówi o dozownikach i proszkach, jak o małej trumnie dziecka, obok której spocznie ona w rodzinnym grobowcu. Tak traktowana śmierć towarzyszy im przez całe życie. „Zosiu, Beksińska umarła”- spokojnie informuje żonę Zdzisław, siedząc obok zwłok swojej matki. Zdzisław gardzi cierpieniem. Przykłada do ust konającej matki lusterko i widząc ślady oddechu, mówi: „niestety”. Jak eugenicy gardzący ludzką słabością. Może dlatego Tomek próbował zagazować się w mieszkaniu już w wieku 16 lat? Po kolejnej próbie samobójczej syna, Zdzisław mówi lekarzowi „Może by tak go nie ratować. Samobójstwo to wyraz męstwa. On nie chce żyć.”
A jednak tylko on w pełni rozumie Tomasza. Tylko on widzi wnętrze duszy cierpiącego na depresję, introwertyka z problemami seksualnymi i zafascynowanego mrokiem śmierci syna. Niewiele robi by mu pomóc. A może diabolicznie przewrotną pomocą jest pchanie go w stronę śmierci? „Obiecaj, że nic sobie nie zrobisz, dopóki nie umrze matka”- mówi mu w drzwiach, mieszkania, gdzie kilka lat później dziennikarz odbierze sobie życie. Demoniczne to oswojenie ze śmiercią.
Dlaczego demoniczne? Bo brak w ich życiu Boga. Jakiegokolwiek Boga. Obaj rozpakowują głośno prezenty, gdy rodzina modli się przy wigilijnym stole. Obaj odrzucili Boga i robili wszystko by nie wpuścić go do swojego życia.
Matuszyński wycisnął ostatnią krople z fantastycznego scenariusza Roberta Bolesto, który powstał jeszcze przed dwoma słynnymi i bestsellerowymi książkami o Beksińskich. Twórcy wchodzą w sam środek przedziwnej rodzinnej zbiorowości Beksińskich. Każdy dialog w tym filmie ma swoją gęstość. Każde słowo, gest, mimika coś oznacza. Czy przybliża nas do zrozumienia duszy tej nieświętej trójcy? Matuszyński z chirurgiczną precyzją odtwarza mikrokosmos Beksińsich zamknięty w ich warszawskim mieszkaniu. Mikrokosmos z pietyzmem filmowany przez Zdzisława, który rejestrował na taśmie wszystko. Od swojego odbicia w lustrze, przedmiotów domowych, aż po leżące, ciepłe jeszcze zwłoki swojej matki i teściowej, a potem żony. Wszystkie na przestrzeni lat umierały w mrocznym mieszkaniu. Gdy Tomasz wpadł w szał i zdemolował kuchnię, wygrażając ukochanej mamie, Zdzisław wziął do ręki kamerę i sfilmował całe zajście. My zaś jako widzowie doświadczamy voyeryzmu pełnego. Przerażająco realistycznego. Czyż nie tym jest kino w swojej ostatecznej formie?
Tego filmu nie byłoby bez wielkich, spektakularnych i Oscarowych kreacji aktorskich. Konieczna nie niknie między ekranowym starciem samców alfa. Wypełnia przestrzeń między nim subtelną grą i bazowaniem na minimalnych środkach wyrazu. Ogrodnik po raz kolejny, bazując na metodzie Stanisławskiego, zrasta się z rolą. Eksploatuje niezwykle sugestywnie, ale bez aktorskiej fanfaronady szaleństwo Tomasza. Uwypukla wieczny niepokój i dramat porzuconego przez biernego ojca chłopaka, pragnącego jedynie spokoju duszy. Natomiast Andrzej Seweryn nie zagrał Zdzisława. On przeistoczył się w swoją postać, jak zwykł to robić Robert de Niro w swoich największych kreacjach aktorskich w latach 70-tych. Seweryn tworzy najwybitniejszą rolę w karierze. Jego aktorstwo jest totalne.
Dawno o żadnym polskim filmie nie napisałem z pełnym przekonaniem „arcydzieło”. „Ostatnia Rodzina” zasługuje na to miano w stu procentach. Nie mogę tego filmu zapomnieć. Wy tez nie będziecie mogli.
6/6
Film w kinach od 30 września
„Ostatnia rodzina”, reż: Jan P. Matuszyński, dystr: Kino Świat
Zdjęcie Łukasz Adamski (kultura)
autor: Łukasz Adamski (kultura)
Publicysta i krytyk filmowy tygodnika wSieci. Autor książek „Wojna światów w popkulturze” i „Bóg w Hollywood”. Laureat nagrody Złotej Ryby. im Macieja Rybińskiego dla młodych felietonistów.
07.09.2016, 20:11
PD
Nowa krytyka filmu
Recenzja filmu Ostatnia rodzina (2016)
Bo wszyscy Beksińscy to jedna rodzina
Jakub Popielecki
• 4 godziny temu
• recenzja kinowa Ostatnia rodzina (2016)
Jest takie angielskie słówko "ultimate". Po polsku: "ostateczny, końcowy". Także w sensie "optymalny", wieńczący proces. Ostatni i zarazem pierwszy; bo najlepszy, bo podstawowy, bo w wersji "dwa zero". Choć filmowa biografia familii Beksińskich po angielsku nazywa się "The Last Family", to tytułowa "ostatnia rodzina" urasta tu do miana takiej właśnie "ultimate", "ostatecznej" rodziny. "Ostatecznej", bo schyłkowej, niosącej nam jakieś ponure memento mori. W swoim groteskowym przejaskrawieniu – jak w soczewce – skupiającej dziwność, straszność i śmieszność ludzkiej egzystencji. Ważnej rodziny sportretowanej w ważnym filmie.
Jeszcze przed obejrzeniem "Ostatniej rodziny" usłyszałem dwa zarzuty wysunięte pod adresem pełnometrażowego kinowego debiutu Jana P. Matuszyńskiego. Pierwszy: że film opowiada o Beksińskich w sposób szkolny, prześlizgując się po kolejnych biograficznych przystankach bez większego selekcyjnego wysiłku. Oraz drugi: że od prozy życia reżyser woli sensację, że wyolbrzymia ekscentryczność bohaterów – zwłaszcza Tomka Beksińskiego – kosztem ich mniej "chwytliwych" cech, takich jak inteligencja, sympatyczność, charyzma. Obie pretensje wydają mi się jednak chybione. Tak, to prawda, Matuszyński pokazuje losy Beksińskich w biograficznym skrócie perspektywicznym, aranżuje coś w stylu życiorysowego "the best of". I faktycznie: dziwactwa, natręctwa, neurozy Zdzisława czy Tomka są po filmowemu wzmocnione, podane w barwnych, popisowych interpretacjach Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika. Nie widzę tu jednak scenariuszowego przypadku ani reżysersko-aktorskiej szarży.
Mogłoby się wydawać, że jak już opowiadać o Beksińskich, to w fantastycznej poetyce rodem z obrazów ojca albo z audycji radiowych syna. Matuszyński tymczasem pokazuje, że za każdym surrealistycznym krajobrazem i każdą gotycką maskaradą czai się zwykła codzienność – kto wie, czy nie bardziej przerażająca. Każdy wizjoner musi czasem zrobić pranie, każdy samozwańczy wampir musi kiedyś odwiesić pelerynę na wieszak i zjeść obiad u mamy. Wspomniana biograficzna wyliczanka służy właśnie do wydobycia tej trywialności, do przypomnienia, że u podstaw nawet najbardziej poetyckich życiorysów leży proza. Matuszyński i scenarzysta Robert Bolestoinscenizują losy Beksińskich w szereg rutynowych rytuałów dnia codziennego, szaroburych niczym w niedawnej rumuńskiej "Sieranevadzie" Cristiego Puiu.
Życie bohaterów toczy się w rytmie banalnych czynności powtarzanych w jednostajnej scenerii chodnika, blokowiska, klatki schodowej, przedpokoju, kuchni, łazienki. Beksińscy w nieskończoność jeżdżą windą, jedzą obiady, umierają, a wokół nich zmieniają się tylko nic nieznaczące rekwizyty: coraz nowsze modele telefonów czy sprzętu grającego. "Ostatnia rodzina" nie pozostawia złudzeń; obrazuje, jak w bezlitosnej perspektywie czasu wszelkie "ważne sprawy" – polityka, moda, pozycja – okazują się niczym. Życie jest mordęgą, cierpieniem, które można co najwyżej doraźnie znieczulać. W ostatecznej perspektywie ucieczka – choćby w sztukę: kosmiczne płótna seniora, albumy Genesis czy filmy o Bondzie juniora – i tak nic nie zmieni. Nihilizm rodem z mema z Schopenhauerem, podany jednak niezwykle sugestywnie. I z zaskakującą u młodego twórcy dojrzałością.
Bo Matuszyński na szczęście rozumie, że żałobna czerń to nie jedyny kolor życia, że rozpacz i humor idą nieraz ręka w rękę. Dlatego w jednej ze scen Zdzisław Beksiński bezceremonialnie podtyka pod twarz swojej umierającej matki lusterko, by sprawdzić, czy ta aby jeszcze żyje – a w odpowiedzi przez widownię przebiega parsknięcie rozbawienia. Oglądając film, sam parskam zresztą razem z innymi. Ktoś oburzony ową reakcją wykrzykuje jednak do roześmianej sali: "to nie jest śmieszne"! Cóż, jest i nie jest. Właśnie w umiejętności uchwycenia owej dwuznaczności tkwi wielka siła "Ostatniej rodziny". To w ogóle film świetnie wygranych kontrastów; zarazem duży i mały, głośny i cichy. Niby pełno tu wspomnianej prozy, niuansów, niedopowiedzeń (tajemnicza taśma, którą syn nagrywa dla ojca). Ale jest też pokazowa sekwencja katastrofy samolotowej czy ścieżka dźwiękowa pełna śmiało wybranych, ikonicznych piosenek: "Nights in White Satin" czy "Song to the Siren". Co ważne, piosenek brzmiących organicznie, absolutnie na miejscu; mimo własnego kultowego statusu całkowicie "zagarniętych" dla siebie przez Beksińskich i Matuszyńskiego.
Dwoistość filmu odbija się też w aktorskich kreacjach. Seweryn jest z jednej strony komicznie przerysowany; z zapałem powiela natręctwa i manieryzmy słynnego malarza, mnoży kolejne "beksizmy", te wszystkie "proszę ja ciebie" i "drogi kolego", a z drugiej – pozostaje skupiony, wyciszony, hipnotyzujący, co uderza zwłaszcza w momentach milczącej zadumy Zdzisława. Ogrodnik podobnie: niby wciąż zwija się w neurotycznych paroksyzmach, ale potrafi też zagrać "w głąb", odmalować na swojej twarzy pasję, inteligencję, zaangażowanie Tomka. Dwubiegunowy ekscentryzm męskiego duetu równoważy Zofia Beksińska w bezbłędnej interpretacji Aleksandry Koniecznej: stonowana, wycofana, oddana, poświęcająca siebie na ołtarzu macierzyńskiej i małżeńskiej miłości. Być może najciekawsza postać filmu – właśnie przez tę migotliwość, niespełnienie. Współczująca i budząca współczucie.
"Ostatnia rodzina" pięknie ilustruje, że Beksińscy byli zarazem mali i wielcy, kuriozalni i pospolici. W ich domu mieszkały trzy pokolenia, dwie gałęzie rodowe, jedno szaleństwo. Ale było to też zwykłe mieszkanie zwykłej rodziny – na co zwraca uwagę popularyzator sztuki Beksińskiego Piotr Dmochowski (Andrzej Chyra) w scenie, gdy po raz pierwszy odwiedza swojego mistrza. To znamienna reakcja: miało być gotyckie zamczysko, są przytulne cztery kąty. Przeczytawszy poświęconą Beksińskim książkę "Portret podwójny", Dorota Masłowska pisała, że po lekturze "postrzega rodzinę B. jako rodzaj swoich niespokrewnionych krewnych". Film Matuszyńskiego działa podobnie. Oglądając "Ostatnią rodzinę", prawie że chce się być Beksińskimi – w ich przesadzie, wyrazistości, w ich bezkompromisowych odruchach buntu, mizantropii, depresji. A jednocześnie pojawia się coś na kształt ulgi: że my to jednak nie oni.
Beksińscy są tu bowiem rodziną niemal mityczną, tragiczną; rodziną pierwszą i ostatnią. Istną trójcą świętą z ojcem-Zdzisławem, synem-Tomkiem i trzymającym ich w kupie duchem – Zofią. Są życiowi, choć więksi niż życie; a my rozpoznajemy w nich siebie samych, gdy wcielają, nazywają i przejaskrawiają nasze najwstydliwsze myśli, wątpliwości i traumy. Dlatego najbardziej niesamowity w świetnym debiucieMatuszyńskiego pozostaje chyba fakt, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Marek Koterski nakręcił kiedyś film, w którym budował analogię między cierpieniem boskim a ludzkim, argumentował, że każdy z nas dźwiga własny krzyż i gdzieś tam "wszyscy jesteśmy Chrystusami". Matuszyński podobnie: wykorzystuje swoją "ostatnią rodzinę" jak lustro i pokazuje, że – w pewnym sensie – wszyscy jesteśmy Beksińskimi.
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną? 86% uznało tę recenzję za pomocną (29 głosów).
tak nie
Jakub Popielecki
ocenia ten film na:
8/10 bardzo dobry
13.09.2016, 07:53
Kobieta
13.09.2016, 16:09
nemesis
23.09.2016, 16:57
AkoBe Ania
Nie wszyscy pieją z zachwytu. Krytycy nie znają historii Beksińskich, więc inaczej odbierają film niż zwykli ludzie, czy ludzie, którym Tomek był w jakiś sposób bliski.
Film już widziałam i jestem MOCNO ROZCZAROWANA.
Krytykiem filmowym nie jestem i nie oceniam wartości artystycznych. Oceniam tylko jak Tomek Beksiński został pokazany w tym filmie. Zgadzam się z Panem Wiesławem Weissem, który mocno skrytykował twórców we wstępie do swojej książki "Tomek Beksiński. Portret Prawdziwy"
Więcej tu: http://film.wp.pl/ostatnia-rodzina-to-nieuczciwy-nikczemny-film-mowi-wieslaw-weiss-autor-biografii-tomasza-beksinskiego-6036163143677057a
albo tu: http://www.rp.pl/RZECZoPOLITYCE/160929691-Nowa-ksiazka-o-Beksinskim.html#ap-1
30.09.2016, 11:19
Ewa
Pisałam juz o tym w innym wątku ale jest to na tyle ważny materiał, który za moment zniknie, że oglądajcie póki jest: http://tvp3.tvp.pl/27101368/26092016
30.09.2016, 13:18
Batonik
To niestety jest problem filmów biograficznych o ludziach nam współczesnych. Jest chyba nieusuwalną koniecznością zranienie uczuć osób, które bohaterów znały i widziały z z zupełnie innej perspektywy niż ci, którzy poznają Beksińskich przez materiały archiwalne. Tego dobrodziejstwa jest ogrom i wcale nie znaczy, że te wszystkie zgromadzone informacje przybliżą nam Beksińskiego tak, iż stanie przed nami jak żywy, wraz ze wszystkimi mieszkańcami swojej pieczary i całym sztafażem. Dzienniki, listy, wywiady, rozmowy, wreszcie opinie i obserwacje osób trzecich – to wszystko składa się przecie na obraz pełen sprzeczności i ja bym z jednej strony nie oczekiwał od filmu stuprocentowej „uczciwości” względem minionej rzeczywistości, ani nie przyjmowałbym za dobrą monetę wszystkiego, co bliscy i przyjaciele rodziny mówią na temat dopiero co zobaczonego obrazu. Tak nastrajam się przed dzisiejszym seansem – może po wszystkim będę inaczej śpiewał. Póki co – nie dajmy się ponieść „niesmakowi”.
Tego czego wyraźnie brakuje, zwłaszcza tu, na forum, to głos Pana Piotra. Szkoda, że Pan Piotr jest tak powściągliwy w wypowiedziach o filmie, a chyba wszyscy z odwiedzających przeczytaliby opinie Pan Piotra z żywym zainteresowaniem.
Pozdrawiam
B.
30.09.2016, 22:34
Batonik
Pisząc na gorąco muszę stwierdzić, że film jest znakomity. Rozumiem jednocześnie, że musi drażnić – zarówno fanów Beksińskiego seniora, jak i Tomka, bo nie jest to żadna laurka na ich cześć. Temat jest tu całe szczęście znacznie bardziej uniwersalny niż malarstwo, czy liczne pasje Tomka. Film może być niezadowalający, ale tylko pod warunkiem, że rozpatrzy się go w kategoriach fabularyzowanego dokumentu – jako sztuka broni się wprost doskonale i trzeba przyznać, że jest to rzecz wyjątkowa w polskim kinie. Szkoda tylko, że obraz nie powalczy o Oscara.
09.02.2017, 21:14
Mag.
http://tvp3.tvp.pl/27101368/26092016
Kto to jest? Co to za buc? Zupełnie niepotrzebnie pani producent tłumaczy się przed nim. Na jej miejscu odpowiedziałabym krótko: „Proszę pana, ale twórcy nie odczuwali potrzeby kontaktowania się z panem i musi się pan z tym pogodzić. Nie ma i nie będzie pana w tym filmie”.
10.02.2017, 09:44
nemesis
sama jesteś buc i ignorantka.to kuzyn Beksińskiego i wątpię czy chciałby wystąpić w tym badziewiu,raczej daje świadectwo temu jak wiele szkody wyrządził film całej rodzinie.
Wyślij komentarz »
|